Zimową porą często nachodzi nas ochota na rozgrzewający posiłek. Wracam wtedy do klasyki i przygotowuję na przykład fasolkę po bretońsku, którą najbardziej lubimy z niewielką ilością cebuli i drobno pokrojonego wędzonego boczku lub kiełbaski, podaną ze świeżym pieczywem. Pewnie jest tak, że ile kuchni, tyle wersji tej jednogarnkowej potrawy. Jedno jest pewne - fasolka po bretońsku to pyszne danie i doskonale sprawdza się w chłodne dni.
składniki:
500 g białej fasoli
2 litry wody
2 liście laurowe
2 kulki ziela angielskiego
1 mała cebula
2 ząbki czosnku
4 łyżki oleju
4 łyżki oleju
200 g koncentratu pomidorowego
1 goździk
1 łyżeczka papryki wędzonej
1 łyżeczka majeranku
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
1 łyżka sosu sojowego
sól, pieprz
400 g kiełbasy śląskiej
wykonanie:
Fasolę płuczę, zalewam wodą i odstawiam na noc do napęcznienia. Następnego dnia gotuję do miękkości dodając liście laurowe i ziele angielskie oraz sól do smaku.
Cebulę i czosnek kroję bardzo drobno i podsmażam na oleju. Gdy cebula jest już miękka - dodaję koncentrat pomidorowy i pozostałe przyprawy. Całość przesmażam przez 5 minut i dodaję do garnka z ugotowaną fasolką. Kiełbasę kroję w półtalarki, przesmażam do lekkiego zrumienienia i również dokładam do fasoli. Całość gotuję jeszcze przez 15 minut.
W tym momencie fasolka jest już właściwie gotowa ale ja lubię jeść ją dopiero następnego dnia, gdy smaki się przegryzą. Fasolka po bretońsku im częściej odgrzewana, tym smaczniejsza, doskonale nadaje się do mrożenia.