W tym roku faworki, w moim domu częściej nazywane chrustem, często pojawiały się jako karnawałowe przysmaki. Tym bardziej nie może ich zabraknąć w ostatki, czyli ostatni wesoły wtorek przed Wielkim Postem. Najsmaczniejsze faworki powinny być jasne i cieniutkie jak opłatek.
1 1/2 szklanki mąki tortowej
3 żółtka
3 - 4 łyżki gęstej śmietany
szczypta soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka spirytusu
1 litr oleju do smażenia
cukier puder do posypania
wykonanie:
Mąkę przesiewam na stolnicę, dodaję pozostałe składniki. Wszystko szybko zagniatam i formuję kulę. Drewnianym wałkiem uderzam w ciasto rozpłaszczając je, po czym znowu składam i uderzam. Wybijam do momentu, aż na cieście pojawią się pęcherzyki powietrza. Wtedy ciasto przykrywam folią i wstawiam do lodówki na pół godziny. Po wyjęciu z lodówki wałkuję ciasto na placki tak cienkie, jak to tylko możliwe. Wycinam paski, z których każdy nacinam w środku i przez to nacięcie przekładam jeden jego koniec. W rondlu lub na głębokiej patelni rozgrzewam olej. Smażę chrusty z obu stron na lekko złoty kolor. Wyjmuję łyżką cedzakową, osączam z tłuszczu na papierowym ręczniku. Po ostudzeniu posypuję cukrem pudrem.