Przepis na te pierniczki dostałam od koleżanki w 2000 roku, wypróbowałam, udoskonaliłam i piekę je na Boże Narodzenie co roku, niezmiennie od szesnastu lat. Czasem lukrowane, hojnie dekorowane bakaliami, czasem z kolorową posypką albo polane czekoladą, nieraz zwykłe, bez dodatków, bo takie najbardziej smakują moim chłopcom. Zawsze pyszne, miękkie i kruche. Polecam :-)
składniki:
1 1/2 kg mąki
4 łyżeczki sody
1/2 kg miodu
400 g masła
3 łyżki domowej przyprawy korzennej
1/2 kg cukru
3 jajka
wykonanie:
Mąkę przesiałam do dużej miski i połączyłam z sodą. Miód rozpuściłam razem z masłem i przyprawą korzenną, odstawiłam, by lekko ostygł. Jeszcze ciepły wlałam do mąki, wymieszałam, dodałam cukier i całe jajka. Wszystko razem dokładnie wyrobiłam starając się uzyskać w miarę gładką masę. Ciasto na te pierniczki nie musi leżakować więc od razu zabrałam się za wałkowanie i wykrawanie ciasteczek. Ciasto wałkowałam niezbyt cienko (na około 1/2 cm) i foremkami wycinałam pierniczki. Układałam je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i piekłam do lekkiego zrumienienia (10 - 15 minut)w temperaturze 180 stopni. Po wyjęciu z piekarnika pierniczki są bardzo miękkie, po ostygnięciu nieco twardnieją ale bardzo szybko stają się kruche i delikatne.
